Cóż za dziwny poranek. Stoję na balkonie i przez zamknięte drzwi balkonowe obserwuję włamanie do własnego mieszkania. Słyszę wiertarkę, która powoli wbija się w zamek. Jest ósma rano. Chciałem wyjść z sypialni do toalety, ale drzwi sypialni do korytarza mieszkania nie dały się otworzyć. Nie zamykaliśmy ich na klucz przed snem.

Już drugi raz w tym miesiącu dzwonimy do niedalekiego sklepu z kluczami, który oferuje również awaryjne otwieranie drzwi. Kilka tygodni temu Kasia nie mogła wyjść z łazienki. Po 15 minutach przyjechał specjalista, włożył rodzaj pleksi w szczelinę drzwi i Kasia została uwolniona. Sprężyna od języczka klamki była złamana.

Dzisiaj sprawa jest bardziej skomplikowana. Oprócz drzwi sypialni, nie możemy otworzyć drzwi mieszkania, aby wpuścić fachowca, bo z sypialni możemy wyjść tylko na balkon. On co prawda łączy się z salonem, ale drzwi balkonowe w salonie są zamknięte. Właścicielka wynajmowanego mieszkania mieszka na Cyprze i nikt oprócz nas nie ma kluczy do mieszkania. Zresztą i tak nasze zostały w drzwiach wejściowych od strony wewnętrznej, co skutecznie blokuje wejście.

Po 30 minutach wiercenia, sympatyczny fachowiec wchodzi do mieszkania i uwalnia mnie z balkonu. Mówi, że był w Centrum Solidarności w Gdańsku i gdzieś jeszcze w Polsce, ale nie pamięta. Drzwi do sypialni również wymagają wiercenia. Języczek od klamki tym razem postanowił radykalnie zmienić pozycję. Dobrze, że nie wybrał dnia, w którym np. śpieszyłbym się na samolot.

Pytam fachowca dlaczego dzieją się takie dziwne rzeczy. Mówi, że to z powodu słabej jakości zamka. Nie ma lepszych, wszystkie są teraz takie. A w zasadzie – argumentuje specjalista – wszystko jest teraz takie. Mamy już u niego kartę stałego klienta. Zapewnia, że na pewno wkrótce zobaczymy się ponownie.