Wczoraj wieczorem, po udanej wycieczce na wyspę Evia, nie mogliśmy dotrzeć do stacji kolejowej Sfendáli. To jakieś 40 km od Aten, ale kompletnie brak oznaczeń. Dostępu do peronów w ciemnościach broniło kilka wielkich i agresywnych psów, które już z daleka wywęszyły nas na rowerach i zaczęły gonić.
Przez ciemną leśną ścieżkę, świecąc telefonem, przeprowadziła nas elegancka dziewczyna, napotkana na końcu trasy ucieczki przed czworonogami. Nasza przewodniczka (nie zdążyłem zapytać o imię) pochodzi z Afganistanu i mieszka w pobliskim obozie dla uchodźców. Przeniosła się tam z obozu Moria na wyspie Lesbos. Na decyzję w sprawie azylu czeka już 2 lata.